po prostu, upiłem się - spowodował na pewno nie poruszenie, lecz jakieś zainteresowanie moją osobą przez przyszywanego rodziciela. Nigdy nie zapomnę tego wydarzenia z dwóch powodów. Mama od rana udzielała mi ostrej reprymendy na temat spożywania alkoholu przez młodocianych, starając się przy tym wpędzić mnie w ogromne poczucie winy, co na pewno się jej udało. W pewnym momencie do akcji wkroczył ojczym.<br>Chyba pierwszy raz przemówił do mnie ludzkim głosem, pytając, jak się czuję.<br>Zanim zdążyłem odpowiedzieć, zaproponował, żebym wypił klina i wszystko będzie OK. Wierzcie mi, że wtedy, jeśli miałem na coś ochotę, to na pewno nie na żadną wódkę. Ale