Typ tekstu: Książka
Autor: Parandowski Jan
Tytuł: Niebo w płomieniach
Rok wydania: 1988
Rok powstania: 1947
drugie śniadanie, które on włożył do teczki.
Już w futrze zawrócił do przedpokoju, by pocałować żonę i podać synowi rękę.
- Nie trać czasu! - powiedział na pożegnanie. Wkrótce i matka wyszła ze służącą
do miasta. Teofil został sam w cichym obszarze godzin liczonych tykaniem kilku
zegarów, w mieszkaniu, w którym już piece pomilkły. Za oknami mróz chrzęścił
pod kołami wozów, przez szyby szły kose promienie słońca, wzdłuż których układał
się drżący pył. Przypominało mu to wiele podobnych godzin, kiedy, pozostawiony
sobie, nie naruszał ich żadnym zajęciem, szczęśliwy z samego trwania w bezpiecznym
i pewnym schronieniu, wśród mnóstwa przedmiotów, które nie zmieniały swego
drugie śniadanie, które on włożył do teczki. <br>Już w futrze zawrócił do przedpokoju, by pocałować żonę i podać synowi rękę.<br> - Nie trać czasu! - powiedział na pożegnanie. Wkrótce i matka wyszła ze służącą <br>do miasta. Teofil został sam w cichym obszarze godzin liczonych tykaniem kilku <br>zegarów, w mieszkaniu, w którym już piece pomilkły. Za oknami mróz chrzęścił <br>pod kołami wozów, przez szyby szły kose promienie słońca, wzdłuż których układał <br>się drżący pył. Przypominało mu to wiele podobnych godzin, kiedy, pozostawiony <br>sobie, nie naruszał ich żadnym zajęciem, szczęśliwy z samego trwania w bezpiecznym <br>i pewnym schronieniu, wśród mnóstwa przedmiotów, które nie zmieniały swego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego