Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
lub genialni sneakerzy. Tak czy owak - zawodowcy. Nie spodziewają się, że tu jeszcze siedzimy, podchodziliby wówczas inaczej.
Szmur-szszus dookoła włazu.
Hunt rzucił się w zbawczą ciemność tunelu. Lucyfer biegł w przodzie, niósł światło, wskazywał drogę. Hunt sadził wielkie susy.
Cztery, pięć, sześć, coraz wolniej... zatrzymał się i zawrócił na pięcie.
Stanął zadyszany nad nieprzytomną Mariną.
- Co robić? - krzyknął w OVR, zrozpaczony, wściekły. Trzęsącą się ręką machinalnie sięgnął do górnej wargi, teraz nagiej. Nic nie poczuł, martwe drewno: to była ta prawa.
- Niech pan ucieka! Niech pan spuści Baryshnikova! I tak jej pan nie uniesie! Jest pan osłabiony. Niech pan ucieka
lub genialni &lt;orig&gt;sneakerzy&lt;/&gt;. Tak czy owak - zawodowcy. Nie spodziewają się, że tu jeszcze siedzimy, podchodziliby wówczas inaczej. <br>Szmur-szszus dookoła włazu. <br>Hunt rzucił się w zbawczą ciemność tunelu. Lucyfer biegł w przodzie, niósł światło, wskazywał drogę. Hunt sadził wielkie susy. <br>Cztery, pięć, sześć, coraz wolniej... zatrzymał się i zawrócił na pięcie. <br>Stanął zadyszany nad nieprzytomną Mariną. <br>- Co robić? - krzyknął w OVR, zrozpaczony, wściekły. Trzęsącą się ręką machinalnie sięgnął do górnej wargi, teraz nagiej. Nic nie poczuł, martwe drewno: to była ta prawa. <br>- Niech pan ucieka! Niech pan spuści Baryshnikova! I tak jej pan nie uniesie! Jest pan osłabiony. Niech pan ucieka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego