Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
kręćka na jednym punkcie... Zamknęłaś się w jakimś futerale i zdaje ci się, że znasz ludzi. Nie znasz ludzi i nie poznasz ich, bo obce ci są ludzkie uczucia. Tyle ci mogę powiedzieć!

Maria Mojsiejewna krzywiła się i zagryzała wargę, przez co upodabniała się do panny Aillot, odwracała się na pięcie i nie odzywała się już do Poliny. A potem rozchodziły się, każda do siebie, i cicho popłakiwały urażone, niezrozumiane, pełne żalu...

Ale już po pół godzinie Polina z nie otartymi jeszcze łzami biegła do ogrodu, zrywała pośpiesznie pęk kwiatów i ze skruchą stawała przed starszą siostrą:

- Marusia, przebacz... Wszystko, co
kręćka na jednym punkcie... Zamknęłaś się w jakimś futerale i zdaje ci się, że znasz ludzi. Nie znasz ludzi i nie poznasz ich, bo obce ci są ludzkie uczucia. Tyle ci mogę powiedzieć!<br><br>Maria Mojsiejewna krzywiła się i zagryzała wargę, przez co upodabniała się do panny Aillot, odwracała się na pięcie i nie odzywała się już do Poliny. A potem rozchodziły się, każda do siebie, i cicho popłakiwały urażone, niezrozumiane, pełne żalu...<br><br>Ale już po pół godzinie Polina z nie otartymi jeszcze łzami biegła do ogrodu, zrywała pośpiesznie pęk kwiatów i ze skruchą stawała przed starszą siostrą:<br><br>- Marusia, przebacz... Wszystko, co
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego