gorsze od gwiżdżących pocisków, wybuchów, pożarów,<br>wniebogłosów i od całej tej wojny. Bo do wojny przywykliśmy, zresztą<br>przeciw wojnie można było się pomodlić, a na te jego skamlenia, wycia<br>nie było sposobu.<br> Zachodzili nieraz sąsiedzi pytać się, co tak u nas skamle, wyje. I<br>nikt nie chciał uwierzyć, że to pies. A już zupełnie nie mogli<br>zrozumieć, że go na swoją udrękę na łańcuchu trzymamy. A puścić<br>cholerę, niech idzie, radzili. Zachodzili i żołnierze. Kiedyś przyszedł<br>wyższej rangi oficer.<br> - Nu, szto on, sumaszedszyj? Tak nada zastrelit'.<br> Przekonał go jednak dziadek, że nie, że młody jeszcze, że do łańcucha<br>tylko nienawykły, ale