Typ tekstu: Książka
Autor: Kwiatkowski Tadeusz
Tytuł: Panopticum
Rok: 1995
oprowadzając znajomych z Londynu.
Siedział na kamieniu pod ścianą. Przywołał mnie do siebie ruchem ręki.
- Czy zdajesz sobie sprawę - powiedział, zatoczywszy łuk ramieniem - że tutaj przechadzali się królowie?
- Wiem. Znam przecież historię - mruknąłem.
- Żałuję, że wtedy nie żyłem. Byłbym nadwornym poetą. Pisałbym na cześć pieska królowej Jadwigi.
- Może nie miała pieska?
- Co ty tam wiesz. Miała. Nazywał się Incydeusz.
A jakby nie miała, to wtedy napisałbym wiersz na cześć jej stopy. Widziałeś ślad po jej stopie na kościele Karmelitów?
Godny poematu w oktawach.
Określenie "dworski poeta" miało swój sens. Konstanty potrafił napisać o każdej rzeczy, która wpadła mu w oko. Wiele
oprowadzając znajomych z Londynu.<br>Siedział na kamieniu pod ścianą. Przywołał mnie do siebie ruchem ręki.<br>- Czy zdajesz sobie sprawę - powiedział, zatoczywszy łuk ramieniem - że tutaj przechadzali się królowie?<br>- Wiem. Znam przecież historię - mruknąłem.<br>- Żałuję, że wtedy nie żyłem. Byłbym nadwornym poetą. Pisałbym na cześć pieska królowej Jadwigi.<br>- Może nie miała pieska?<br>- Co ty tam wiesz. Miała. Nazywał się Incydeusz.<br>A jakby nie miała, to wtedy napisałbym wiersz na cześć jej stopy. Widziałeś ślad po jej stopie na kościele Karmelitów?<br>Godny poematu w oktawach.<br>Określenie "dworski poeta" miało swój sens. Konstanty potrafił napisać o każdej rzeczy, która wpadła mu w oko. Wiele
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego