Nie można się było zorientować, czy zajmują krzesła, czy, jak przypuszczałem, ławę. To już było zatarte. Próżno obracałem pieczęć, starając się skupić na niej najwięcej światła, nic więcej wydobyć z niej nie mogłem. Winieniem był przynieść lupę z biblioteki Campillich. No a przede wszystkim zamówić sobie na jutro następną porcję pism średniowiecznych Rory opatrzonych pieczęciami. Przygotowano mi ich tylko niewiele, w przypuszczeniu, że będę rozczytywał się w treści. A więc dość na jedno przedpołudnie. Wstałem, żeby się skierować do katalogów.<br>Stół, przy którym siedziałem, był podwójny. Nie przydano mi jednak towarzysza. Natomiast przy stole zaraz obok coś sobie studiował ksiądz, który