Zdobycie władzy pozwoliło mi finansowo, by rodzinę sprowadzić. Mieszkaliśmy latem w Bon, nad Lemanem, natomiast w jesieni nie mieliśmy gdzie mieszkać, bo wszystko wydawało się za drogie. Wynajęcie starego domu w Brie, należącego do farmera, pana Bénier, okazało się najtańszą możliwością. Brie było wtedy jeszcze zupełnie wiejskie. Miało sadzawkę, gdzie pławiono perszerony, i lavoir, gdzie kobiety prały bieliznę. Paryż wtedy jeszcze nie zaczął się rozszerzać nowymi przedmieściami w tę stronę. Godzina drogi chwiejnym autobusem do placu Bastylii. W środku miasteczka szczątki murów zamku, nie bardzo zabytkowe, i olbrzymia, bardzo brzydka katedra, której budowa trwała kilka stuleci, każde przy tym dodawało coś