Tylko lasu tam nie ma, ale las, dobry, straszny, szumiący o wiosennym przedświcie las, mają właśnie opuścić. To jest tak, jakby przyszedł i pukał do bramy Oświęcimia... Nie ma bramy, są druty kpiło coś, co pragnęło ominąć bliski paraliżujący strach.<br>Olo poczuł, że zwalnia kroku. Ogórek z garbem wora na plecach wtapiał się już zupełnie w mrok. Szedł szybko, poruszając się po lesie pewnie, jakby każde zastępujące drogę drzewko służyło tylko za drogowskaz.<br>"Prędzej, bo zostanę i zgubię przewodnika" - ponaglał się Olo wiedząc, że jego nogi słuchają podstępnej, żałosnej myśli nie-myśli: przeczucia-zgubi się, nie trafi, nie wejdzie tam. Zacisnął