kolporterzy biletów, panie w toaletach</><br><br>Na koncertach charytatywnych, wbrew ich nazwie, wszyscy muszą zarobić. Dla niepełnosprawnych, chorych na białaczkę, dzieci z zespołem Downa, Albańczyków albo Czeczeńców przeznaczane jest to, co zostaje. Gorzej, że nie zawsze zostaje. <br>Od dziesięciu lat przez Polskę przelewa się fala koncertów charytatywnych. Mniej lub bardziej nagłośnione, pod hasłami lepiej lub gorzej trafiającymi do serc i kieszeni ludzi, z nazwiskami wielkich gwiazd lub małych gwiazdek na afiszach. Podobne do siebie tylko pod jednym względem.<br><br>- Od paru lat mnóstwo ludzi robi na organizowaniu koncertów charytatywnych ogromną kasę - mówi Mirosław "Klekot" Walczak, właściciel "Fabryki Koncertowej", od początku organizujący we Wrocławiu finały