W pierwszej, autorskiej inscenizacji Wesela, tło dekoracji było intensywnie błękitne, plus oczywiście rozproszone światło reflektorów, nakierowanych zza kulis na scenę. To dawało niesamowity efekt - Konrad opowiadał z takim przejęciem, jakby był naocznym świadkiem tego magicznego momentu. - Albo taki drobiazg: w drugiej scenie drugiego aktu mała Isia bawi się przykręcaniem i podkręcaniem lampki naftowej.<br>Pani Zdzisia przyglądała mu się z zajęciem.<br>- Tak, oczywiście - powiedziała. - I wtedy bije północ.<br>- Tak jest - Konrad rzucił bratniej duszy spojrzenie pełne uznania. - Bawiła się tak, na życzenie samego Wyspiańskiego, dość długo, sama, w zupełnej ciszy, wywoływała na ścianach izby tajemnicze cienie... - ciągnął Konrad z zapałem, przełykając nagle