myślałem o Julku, a wieczorem wyobrażałem sobie, że wracam na rowerze z fabryki, gdzie jestem inżynierem, i żona czeka na mnie z obiadem. W fabryce miałem dużo roboty. Byłem tak zajęty przy maszynach, że nie miałem czasu nawet na śniadanie (ach, nie mieć czasu!). Dokonałem jakiegoś ulepszenia, przez co fabryka podwójnie zwiększa swoją produkcję. Po paru latach zostaję dyrektorem. Jestem kochany przez robotników, będąc dla nich prawdziwym ojcem. Zakładam im świetlice, czytelnie, kształcę ich i podnoszę ich poziom umysłowy. Wielka orkiestra robotników mojej fabryki koncertuje co niedzielę w specjalnie zbudowanej sali. Grają symfonie Beethovena i cały klasyczny repertuar w sposób, który