krakersy i buty, które wyglądały, jakby ktoś produkował je za karę. Wreszcie z błogosławieństwem Polskiego Związku Alpinizmu można było delikwenta wysłać do Nepalu. Teraz do bazy pod Everestem trafiają zapracowani biznesmeni i 60-letnie babcie na emeryturze. Podczas trzytygodniowych wakacji można dziś dotrzeć tam, dokąd wielu słynnych wspinaczy zmierzało przez pół życia, a część z nich nawet nie dostała szansy, by sprawdzić, jak powyżej siedmiu tysięcy metrów pachnie powietrze bez zapachu. Sprawniejszych i bogatszych turystów, gotowych spróbować wspinaczki z wykorzystaniem technik alpinistycznych, nie wiąże dziś z partnerem przyjaźń, ale umowa handlowa mówiąca, że guide "dołoży wszelkich starań", a klient "wie o niebezpieczeństwie