regularne bumm--bumm-bumm dobiegające z klatki schodowej. Ogarnąwszy się, dokonałem przeszukania bloku i znalazłem babę zatrzaśniętą w windzie powyżej 10 piętra; chyba do samego nieba chciało ją wyciągnąć. Kobiecina płakała i bumm-bumm-bumm, desperacko kopała szpilką czy tam czółenkiem w zatrzaśnięte drzwi. "<q>Pan wezwie jakąś pomoc, bo już pół godziny tak kopię!</>"<br>No tak, o tej porze śpię, a pozostali mieszkańcy bloku są w pracy. Zadzwoniłem na pogotowie dźwigowe, podałem adres, poprosiłem o pośpiech i do widzenia. Ale mijały minuty, a pogotowie nie zjawiało się, o czym dobitnie, oj, dobitnie świadczyło donośne bumm-bumm-bumm! Po półgodzinie zadzwoniłem jeszcze