i Derkacz za innymi.<br>A tam już znowu ksiądz Bończa rosłą postacią wyprostował się na kazalnicy, głowę w czarnym birecie lekko odrzucił i w pierś szeroko sklepioną nabrawszy oddechu jął mówić: <br>- Najmilsi! Nie masz takiego między nami, na jej tu biednej ziemi, który by nie skarżył się i nie użalał pomnąc na wielorakie bóle i troski trapiące ustawicznie nieszczęsny rodzaj człowieczy!... Zaiste, w łzach i goryczy pożywamy tu wszyscy nasz chleb powszedni!... Drogi, po których doczesną musimy odbywać pielgrzymkę, usiane są trudami i smutkami, bojaźnią i niespokojnością, żałobą i cierpieniem, cierniem wszelakich nędz!... W domach naszych, pod strzechami ubogich chatek, choroby