na pociechę. Aż wreszcie któregoś dnia, w samo południe, gdzieś nad Szaflarami zaczęło grzmieć. Wiatr zaczął dąć i czarna chmura nadeszła od Poronina. A grzmiało, a huczało, aż strach! Sobanek na skałę wyszedł, głowę zadarł i dalej wołać do płanetnika: <br>- Zabieraj się z tą chmurą z powrotem! Idź, skądeś przyszedł, pomnij na gościnę moją!<br>- Kiedy nie mogę, bo wiatr mnie pędzi! - odezwał się z góry płanetnik. <br>- A coś obiecał? Nad hale* zawróć, kiedy inaczej nie możesz. Tylko ludziom szkody nie rób! <br>Zakotłowała się chmura, nad Giewontem się okręciła i zawróciła - hen na hale. Ulewa wtedy była, jakiej ludzie najstarsi nie pamiętali