się nawzajem. Zawzięci. Ludzie starzy, widzi pan, mają swoja przekonania, zmienić je niełatwo, młodych tam nie ma; ja sam już na emeryturze. Zrobiłem, jak to my w kontroli nazywamy: rozpoznanie; i zobaczyłem - nic tu po mnie, szkoda mego zdrowia.</> <br>I tyle, co było w zarządzie nowego. <br>Relacjonując oskarżenia - czy też pomówienia - nie wymieniłem ani oskarżycieli (niektórzy zresztą zastrzegli sobie dyskrecję), ani oskarżanych. Nie czuję się na siłach; by wystawiać cenzurki ani tym bardziej wyrokować o personalnych winach. Wiem natomiast dość, by stwierdzić, iż w Towarzystwie nadal dzieje się źle (skandal bydgoski minął w Zarządzie Głównym bez echa, prezeska oddziału, wydalona wyrokiem