Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
masz u niej więcej długów wdzięczności. Czy już ci ktoś prorokował, że zgubią cię kobiety? Czy też ja będę pierwszy?
- Szarleju...
- Nie trudź się - przerwał demeryt. - Rozumiem. Dług wdzięczności plus afekt wielki, ergo znowu przyjdzie nadstawić karku, a Węgry wciąż dalej i dalej. Trudna rada. Proszę cię tylko o jedno: pomyśl, zanim zaczniesz czynić. Możesz mi to obiecać?
- Szarleju... Ja...
- Wiedziałem. Uważaj, milcz. Patrzą na nas. I poganiaj konia, poganiaj! Bo cię nurt uniesie!
*
Pod wieczór dotarli do podnóża Reichensteinu, Gór Złotostockich, północno-zachodniego krańca granicznych pasm Rychlebów i Jesionika. W leżącej nad płynącą z gór rzeczką Bystrą osadzie zamierzali popasać
masz u niej więcej długów wdzięczności. Czy już ci ktoś prorokował, że zgubią cię kobiety? Czy też ja będę pierwszy?<br>- Szarleju...<br>- Nie trudź się - przerwał demeryt. - Rozumiem. Dług wdzięczności plus afekt wielki, ergo znowu przyjdzie nadstawić karku, a Węgry wciąż dalej i dalej. Trudna rada. Proszę cię tylko o jedno: pomyśl, zanim zaczniesz czynić. Możesz mi to obiecać?<br>- Szarleju... Ja...<br>- Wiedziałem. Uważaj, milcz. Patrzą na nas. I poganiaj konia, poganiaj! Bo cię nurt uniesie! <br>*<br>Pod wieczór dotarli do podnóża Reichensteinu, Gór Złotostockich, północno-zachodniego krańca granicznych pasm Rychlebów i Jesionika. W leżącej nad płynącą z gór rzeczką Bystrą osadzie zamierzali popasać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego