całodzienny znój -<br>Z dna samotnej, dusznej mej pościeli<br> Nawołuję sen bezwstydny twój.</><br><br><br><br><div sex="m"><tit>ŻONA</><br>Chciałbym mieć żonę z drewna,<br>Żeby nie była gniewna<br> I ze mną nieszczęśliwa.<br>Siedziałbym przy tym drewnie<br>I śpiewał sobie rzewnie<br> O tym, czego nie bywa.</><br><br><br><br><div sex="m"><tit>ŻYCIE UPADŁE</><br>Lata najmłodsze niosły na rękach śpiewną zapowiedź -<br>Latom gasnącym pora już wielka śmiercią wyzdrowieć!<br><br>Dni w kalendarzach pachną bezsennie smutkiem i ciałem,<br>Życie upływa, życie upadłe, opustoszałe...<br><br>Słowa pisane palcem po wodzie, sobie a Bogu,<br>Szumią i szumią, z fali dalekiej wrócić nie mogą.<br><br>Zegar skanduje rytmikę czasu srebrnym wahadłem,<br>Sobie a Bogu życie upływa, życie upadłe.<br><br>1940