Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
nie znał.

Szkoła mieściła się w starym dwupiętrnwym budynku. Drewniane schody były tak wyślizgane, że nie pamiętam dnia, aby któryś z uczniów nie stoczył się po nich z łoskotem.

Bufet na drugim piętrze prowadziły dwie staruszki. Za pięć kopiejek można tam było dostać serdelek albo mielony kotlet z kartoflami. Podwójna porcja kosztowała osiem kopiejek, ale na to mogli sobie pozwolić tylko zamożniejsi chłopcy, a więc bracia Łogowińscy, Czernucha, Ekis i kilku innych.

Już na parę minut przed dwunastą Szymborski trzymał się brzegu ławki, aby na pierwszy dźwięk dzwonka rzucić się do wyjścia i popędzić na górę do bufetu.

Przed okienkiem, przy
nie znał.<br><br>Szkoła mieściła się w starym dwupiętrnwym budynku. Drewniane schody były tak wyślizgane, że nie pamiętam dnia, aby któryś z uczniów nie stoczył się po nich z łoskotem.<br><br>Bufet na drugim piętrze prowadziły dwie staruszki. Za pięć kopiejek można tam było dostać serdelek albo mielony kotlet z kartoflami. Podwójna porcja kosztowała osiem kopiejek, ale na to mogli sobie pozwolić tylko zamożniejsi chłopcy, a więc bracia Łogowińscy, Czernucha, Ekis i kilku innych.<br><br>Już na parę minut przed dwunastą Szymborski trzymał się brzegu ławki, aby na pierwszy dźwięk dzwonka rzucić się do wyjścia i popędzić na górę do bufetu.<br><br>Przed okienkiem, przy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego