Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
przyspieszyłem. Okolice żwirowni to mój ulubiony odcinek; droga wspina się tam na lekkie wzniesienie i znika wśród stożkowatych gór piachu. Kiedy byliśmy dziećmi, z tutejszego piasku lepiono Warszawę. Codziennie na bocznicę naszej stacji podstawiano długie składy wagonów, które po trochu wywoziły polodowcowe wzgórza, najpierw na budowy Śródmieścia i Muranowa, a potem, kiedy byłem już licealistą i studentem, na betonowe blokowiska Woli, Służewca i Ursynowa. Teraz górki się zestarzały, jak cała reszta świata. Nawet w porannym słońcu wyglądały buro, porośnięte jakimiś badylami i anemicznym zielskiem. Ale bieganie wśród nich nadal było przyjemnością.

Bez wysiłku unosiłem kolana w górę, jak uczył nasz trener
przyspieszyłem. Okolice żwirowni to mój ulubiony odcinek; droga wspina się tam na lekkie wzniesienie i znika wśród stożkowatych gór piachu. Kiedy byliśmy dziećmi, z tutejszego piasku lepiono Warszawę. Codziennie na bocznicę naszej stacji podstawiano długie składy wagonów, które po trochu wywoziły polodowcowe wzgórza, najpierw na budowy Śródmieścia i Muranowa, a potem, kiedy byłem już licealistą i studentem, na betonowe blokowiska Woli, Służewca i Ursynowa. Teraz górki się zestarzały, jak cała reszta świata. Nawet w porannym słońcu wyglądały buro, porośnięte jakimiś badylami i anemicznym zielskiem. Ale bieganie wśród nich nadal było przyjemnością. <br><br>Bez wysiłku unosiłem kolana w górę, jak uczył nasz trener
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego