skopywał grządki, kiedy spostrzegł na okładce botaniki strzęp papieru wydarty z kajetu i zapisany drukowanymi literami.<br>Przeczytał pełen zdumienia:<br><br>Nie rozumiem, dlaczego wszyscy mają rozkazywać jednemu, a nie jeden wszystkim, jeśli on ma rację. Żeby wam ułatwić poszukiwania, oznajmiam, że jutro znowu będzie napis na tablicy.<br><br>W pierwszej chwili Jerzy powziął zamiar zawołania Władka i Zoi, najbliższych swych sąsiadów, i naradzenia się z nimi nad tą znalezioną kartką papieru, zaraz jednak zmienił postanowienie.<br>Któż mu zaręczy, że przygodny doradca i sojusznik nie okaże się właśnie tym utajonym sprawcą zniknięcia skarbonki i autorem śmiałych karteczek? Był w gruncie rzeczy pewien, że to