który wpuścił nas, chociaż nam, chłopcom, długo przyglądał się z nieufnością, ale przekupień Mohammad zdołał go na migi przekonać, że tym razem przyszedł z pomocnikami,<br>odetchnęliśmy jednak z ulgą dopiero wówczas, gdy za naszymi plecami klucz zgrzytnął głośno w zamku, a więc pierwszy cel osiągnęliśmy bez trudności: znaleźliśmy się w pozornie niedostępnej twierdzy, wymieniliśmy więc z Hamidem tryumfalne spojrzenia,<br>a po chwili otoczyły nas roześmiane dziewczęta w odświętnych mundurkach, białych bluzkach, pod którymi wcale nie musieliśmy się domyślać rozkołysanych pełnych piersi, i granatowych spódniczkach, wypełnionych zaokrąglającymi się biodrami, boć przecież te panienki miały już po piętnaście-szesnaście lat, i jedna przez