rychło żniwa i owoce nastaną". Potym liczy do świętego Marcina, też także sobie tuszy, iż "też to, da li Bóg, prędko zbieży, bo już tam nam czyńsze przypadną". Więc potym zasię, kto ma długi wyciągać, liczy, daleko li do Gód, a też sobie winszuje, iż "to, da li Bóg, nam prędko zbieży, bo będą pieniążki". A tego nie baczy, iż też sam pan za tymiż czasy bieży, a nie baczy, gdzie mu podkowa odpadnie, a gdzie aż na szyję utknąć ma. Ów zasię, co ma płacić, rad by, aby mu sie Gody umknęły aż dwie niedzieli po Wielkiej Nocy [...]. A tak