kiedy się wreszcie zgodził, przesuwał terminy, bo wzywały go obowiązki, coraz bardziej mordercze. Zwlekał tak z miesiąca na miesiąc, przez cały czas pracując. Kiedy wstawałam, był już przy biurku, a kiedy szłam spać, o północy, dolewał sobie kawy. Zapewniał, że bez kofeiny. Raz spróbowałam - i długo nie zasnęłam. <br>Zaprzeczam, jakoby prowokacja miała na celu zerwanie umów. To był atak na serce Stefana, precyzyjny, bezlitosny atak. Drugi zawał przyszedł z dokładnością zegarka na zapalniku. Przyjrzyjmy się faktom.<br>Piątego wyjeżdża delegacja, bez żadnych prerogatyw, ale z zaleceniem podjęcia negocjacji zażegnujących nastroje. Zwróćmy uwagę, kto stoi na jej czele? Ten sam generał, który kierował