Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
kartkę i schował do kieszeni. Tylko tyle mógł w tej sprawie zrobić.
Róża pytała, sama sobie odpowiadała i bezwiednie rozglądała się wokół, jakby się jej świat odmienił. - Jesteśmy obserwowani? Kto? Niemcy? Oni nie muszą tego robić skrycie. Jak rozumieć ten list, pewnie od Szyca? Nie, nie od niego, Szyc znikł, przebija się przez front, więc od kogo?
- Szyc nie jest sam, stoją za nim inni, wiadoma osoba, to nie musi być ktoś od niego. To ktoś stąd. Taki ktoś, kto nie rzuca się w oczy, a kontakt z nim nie budzi podejrzeń, jak ksiądz, doktor, aptekarz.
- Masz na myśli naszego proboszcza?
- Właśnie
kartkę i schował do kieszeni. Tylko tyle mógł w tej sprawie zrobić.<br>Róża pytała, sama sobie odpowiadała i bezwiednie rozglądała się wokół, jakby się jej świat odmienił. - Jesteśmy obserwowani? Kto? Niemcy? Oni nie muszą tego robić skrycie. Jak rozumieć ten list, pewnie od Szyca? Nie, nie od niego, Szyc znikł, przebija się przez front, więc od kogo?<br>- Szyc nie jest sam, stoją za nim inni, wiadoma osoba, to nie musi być ktoś od niego. To ktoś stąd. Taki ktoś, kto nie rzuca się w oczy, a kontakt z nim nie budzi podejrzeń, jak ksiądz, doktor, aptekarz.<br>- Masz na myśli naszego proboszcza?<br>- Właśnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego