traktowaniem tej relacji. Sądzę jednak, że mimo właściwej M. Choromańskiemu stylistyki zachowało się coś z autentycznych przeżyć R. Malczewskiego.<br>Zamarła Turnia wznosi się złomami skał i czernieje śmiercionośnym kominem.<br>Pewnego dnia, piętnaście lat temu, pewien młody człowiek wybrał się na Zamarłą Turnię wraz ze swoim przyjacielem. Była Jesień.<br>O dziewiątej przed południem obaj podeszli do podnóża góry i zdjęli buty. Przyjaciel miał iść pierwszy, człowiek - drugi. I oto nagle, ni stąd, ni zowąd, gdy tylko ruszyli, przyjaciel odezwał się: "Todesritt"... Potem wspinali się milcząc. W tym samym czasie jeden z taterników, przypadkowo odbywający wycieczkę w tej okolicy, zauważył wspinających się, wlazł na