nóg i nagle boleśnie łupnęła w biodro. Policzek i ucho paliły jak ogniem - zrozumiała, że uderzył nie kułakiem, lecz wierzchem otwartej dłoni. <br> Stanął nad nią, przysunął do twarzy zaciśniętą pięść. Widziała ciężki sygnet w kształcie trupiej główki, który przed chwilą uciął ją w twarz jak szerszeń. <br> - Jesteś mi dłużna jeden przedni ząb - powiedział lodowato. - Dlatego następnym razem, gdy usłyszę od ciebie słowo "nie", wybiję ci od razu dwa. Rozbieraj się. <br> Wstała chwiejnie, trzęsącymi się rękoma zaczęła rozpinać klamry i guziki. Obecni w oberży "Pod Głową Chimery" osadnicy zaszemrali, zachrząkali, wybałuszyli oczy. Właścicielka zajazdu, wdowa Goulue, schyliła się pod kontuar, udając, że