Typ tekstu: Książka
Autor: Chmielewska Joanna
Tytuł: Całe zdanie nieboszczyka
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 1969
polecenia pułkownika Jedliny - powiedział. - Mam razem z panią podjechać. Można?
- Proszę bardzo. Hasła panu nie podał?
- Hasła? Nie, nic nie mówił.
- Chyba on mnie zdenerwuje - powiedziałam krytycznie i ruszyłam dość ostro.
Do drogi na Palmiry było niedaleko. Nie tylko niedaleko, ale nawet dostatecznie blisko, żebym w stanie normalnego, porannego ogłupienia przejechała ją w rozpędzie. Mignął mi nagle w oczach drogowskaz i zahamowałam tak, że facet, który sięgał właśnie do kieszeni zapewne po papierosy, oparł się obiema rękami o tablicę rozdzielczą i coś mu upadło.
- Bardzo pana przepraszam - powiedziałam ze skruchą. - Przejechaliśmy za daleko. Nie zdążyłam krzyknąć, żeby się pan trzymał.
Zawróciłam
polecenia pułkownika Jedliny - powiedział. - Mam razem z panią podjechać. Można?<br>- Proszę bardzo. Hasła panu nie podał?<br>- Hasła? Nie, nic nie mówił.<br>- Chyba on mnie zdenerwuje - powiedziałam krytycznie i ruszyłam dość ostro.<br>Do drogi na Palmiry było niedaleko. Nie tylko niedaleko, ale nawet dostatecznie blisko, żebym w stanie normalnego, porannego ogłupienia przejechała ją w rozpędzie. Mignął mi nagle w oczach drogowskaz i zahamowałam tak, że facet, który sięgał właśnie do kieszeni zapewne po papierosy, oparł się obiema rękami o tablicę rozdzielczą i coś mu upadło.<br>- Bardzo pana przepraszam - powiedziałam ze skruchą. - Przejechaliśmy za daleko. Nie zdążyłam krzyknąć, żeby się pan trzymał.<br>Zawróciłam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego