pchła! <br>Itd., ale nieznośny hałas dobiegał do nas z oberży i noc ta wywarła na mnie niesamowite wrażenie. Za to w wyszynku "Pod Złotym Orłem" wszystko wydawało mi się bardzo wytworne, sądziłam, że właśnie złotym orłem zdobiącym końce karniszy gospoda zawdzięcza swoją nazwę. Nie przypominam sobie żadnego miasta przez które przejeżdżaliśmy, właściwie skłonna jestem uwierzyć, że w tych podróżach unikano miast10 . I tak jechaliśmy przed siebie trzy dni, ale tak naprawdę czas nigdy nam się nie dłużył, mimo, że musieliśmy spokojnie siedzieć, nie wolno było klęknąć ani wstawać. Gdy dojeżdżaliśmy do stron rodzinnych mamy, radośnie zwracała nam uwagę na to, jak