Typ tekstu: Książka
Autor: Przybylska Ewa
Tytuł: Dotyk motyla
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1994
niezaprzeczalne były dowody niewierności Danuty. Wielka szkoda, że tylko to drugie było kłamstwem. Szliśmy powoli, aż dotarliśmy do ostrego zakrętu, którym tramwaje, ryzykując każdorazowo wykolejenie, skręcały w Aleje Marcinkowskiego, aby potem na łeb na szyję zjechać w dół do Placu Świętokrzyskiego. Zatrzymałam się. Popatrzyłam na śliczny kościółek Świętego Marcina z przepięknymi witrażami. Za plecami miałam stragany i nie kończące się procesje pieszych.
- Mam prawo do ciebie - oznajmił nagle. Spróbował wziąć mnie pod rękę, a potem pod łokieć.
Odepchnęłam go na sam skraj chodnika.
- Tramwaj! - przestrzegłam grzecznie.
Obejrzał się i odskoczył. Zielony kolos nadlatywał z hukiem, wąskim kanionem ulicy. Już był koło
niezaprzeczalne były dowody niewierności Danuty. Wielka szkoda, że tylko to drugie było kłamstwem. Szliśmy powoli, aż dotarliśmy do ostrego zakrętu, którym tramwaje, ryzykując każdorazowo wykolejenie, skręcały w Aleje Marcinkowskiego, aby potem na łeb na szyję zjechać w dół do Placu Świętokrzyskiego. Zatrzymałam się. Popatrzyłam na śliczny kościółek Świętego Marcina z przepięknymi witrażami. Za plecami miałam stragany i nie kończące się procesje pieszych.<br>- Mam prawo do ciebie - oznajmił nagle. Spróbował wziąć mnie pod rękę, a potem pod łokieć.<br>Odepchnęłam go na sam skraj chodnika.<br>- Tramwaj! - przestrzegłam grzecznie.<br>Obejrzał się i odskoczył. Zielony kolos nadlatywał z hukiem, wąskim kanionem ulicy. Już był koło
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego