i mdląco. Podziękował niezbyt elegancko burknięciem; <br>piegowata, ruda jak marchewka Michasia "do wszystkiego" <br>zakaszlała zadowolona i zmieszana.<br>- Jak ja odgrzewam, to zawsze <orig>rychtytyczek</>. Nawet psu resztki <br>daję ciepłe. Ten, jak mu tam, duży, co był z tobą, <br>kiedy przyjdzie? Garki zajęte, pozmywać nie mogę. <br>Tyle z wami roboty, że nie przerobić. A kolacja <br>za pasem. Placki kartoflane smażyć będę. Pracowite, <br>ale to co. Z cukrem podam. Na słodko. Nie pożałuję...<br>Czuł, że niczego słodkiego nie ruszy przez tydzień <br>albo i dłużej.<br>- ... lubisz placki? - dobiegło już zza drzwi.<br>- Uwielbiam! - odkrzyknął z dworu. Kulejący <br>dziarsko gnomik, z nogą w przekoślawionym bucie, podniósł <br>na