przywidzenia. Kapitan Waldemar W. trzymał się uporczywie hipotezy, że dziewczyna przez kilkanaście minut przebywała na klatce schodowej i rozmawiała tam z kimś, kto wywołał ją przez domofon.<br>Jak to wtedy było? Kapitan Arnold S. przypomniał sobie, że Ilona miała pożyczyć koleżance zeszyt od matematyki. W aktach sprawy znajdował się protokół przeszukania pokoju dziewczyny, ale był krótki i lakoniczny, kończący się opinią, że <q>"nie znaleziono przedmiotów, mających związek z popełnionym przestępstwem"</>. Ale ta rutynowa, wyświechtana formuła dowodziła jedynie tego, że przeprowadzający rewizję nie wiedział czego szukać, a skoro później nie przeszukał powtórnie panieńskiego pokoiku Ilony, to znaczy, że nie miał żadnej koncepcji