sam ze Sztuką w chwili całkowitego obnażenia się prze Nią. Odkryłem oto, że hrabianka gra po raz kilkudziesiątyktóryś ten sam "kawałek", myląc się w tych samych miejscach, - z purpurowymi wypiekami uniesienia na policzkach. Z oczami, płonącymi tak, jak płoną wyjątkowo pobudliwym wirtuozom w artystycznym orgazmie. Była przede mną kompletnie naga przy tym fortepianie, w zapiętej pod szyję sukience, kiedy ja otworzyłem drzwi. Naga i piękna w tej swojej nagości. Pulsująca niepohamowanym temperamentem marnowanym na sonaty, których nie potrafiła zagrać, choć tak strasznie, tak namiętnie tego pragnęła. <br> Biedna Matylda de la Mole! Ileż dałaby mi do myślenia ta scena, gdybym był odrobinę dojrzalszy