sami też gotowi coś<br>powiedzieć. Pod płoty podchodzili z głębi obejść, a nawet z chałupy ten<br>i ów wyszedł dojrzawszy nas przez okno. Lecz matka niosła te oczy,<br>jakby nie widząc nie tylko ludzi, ale i chałup, i całej wsi. Uwieszony<br>u jej ręki, czułem, że i mnie tak samo przykazuje, żebym nic nie<br>widział, ni ludzi, ni chałup, ani całej tej wsi.<br> W końcu zaczepił nas jakiś starzec siedzący przed chałupą w słońcu na<br>ławeczce. Wydawał się być ze starości już martwy. Jego głowa zadziana<br>na lasce, którą się podpierał pod brodą, ani drgnęła na nasz widok i<br>tylko żywy