popijali herbatą z mlekiem, i usta się im nie zamykały, między jednym kęsem a drugim gadali o wszystkim, o służbie, o potyczkach z arabskimi i żydowskimi bojówkami, o zasadzkach, o zabitych i rannych,<br>i podsłuchałem, że w ładowni stoją podwójne trumny z prochami poległych towarzyszy broni: zalutowano je w metalowej puszce, którą wstawiono do drewnianej skrzynki, i raz po raz padały słowa, jakich nie znałem, ale na pewno znaczące, bo wymawiano je dobitnie: fucken, bloody, prick, cunt, a także go to hell, co brzmiało znajomo i swojsko i tłumaczyło się: idź do diabła!<br>a później aż do obiadu graliśmy z nimi