Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Akademia pana Kleksa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1946
po obydwóch jej stronach
stały długim szeregiem psie budy, a raczej nieduże domki,
pobudowane z różnokolorowych cegiełek i kafli, o maleńkich
ganeczkach i okrągłych okienkach, otoczone prześlicznymi
ogródkami. Po ulicy snuły się psy i pieski najrozmaitszych
ras i gatunków, wesoło poszczekując i merdając
ogonami, a z okienek wyglądały różowe pyszczki
puszystych, rozbawionych szczeniaków.

Reks łasił się do mnie bez przerwy, a ja również
nie mogłem się nim dość nacieszyć.

Różne inne psy z zaciekawieniem, ale przyjaźnie obwąchiwały
mnie, a niektóre serdecznie lizały po twarzy i po rękach.

Poczułem się dziwnie nieswojo i było mi wstyd, że
nie mogłem odpowiedzieć psom taką
po obydwóch jej stronach <br>stały długim szeregiem psie budy, a raczej nieduże domki, <br>pobudowane z różnokolorowych cegiełek i kafli, o maleńkich <br>ganeczkach i okrągłych okienkach, otoczone prześlicznymi <br>ogródkami. Po ulicy snuły się psy i pieski najrozmaitszych <br>ras i gatunków, wesoło poszczekując i merdając <br>ogonami, a z okienek wyglądały różowe pyszczki <br>puszystych, rozbawionych szczeniaków.<br><br>Reks łasił się do mnie bez przerwy, a ja również <br>nie mogłem się nim dość nacieszyć.<br><br>Różne inne psy z zaciekawieniem, ale przyjaźnie obwąchiwały <br>mnie, a niektóre serdecznie lizały po twarzy i po rękach.<br><br>Poczułem się dziwnie nieswojo i było mi wstyd, że <br>nie mogłem odpowiedzieć psom taką
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego