Typ tekstu: Książka
Autor: Kostyrko Hanna
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1928
je mojemu miłemu. Pragnę, by Ecelino, ilekroć na nie spojrzy - przypomniał sobie o mnie.
Wrosz obiecał spełnić prośbę córki. Zdarzyło się jednak, że jakiś szpieg doniósł o tym na zamek i starca wtrącono do lochów. Zrozpaczona Jaskółeczka pobiegła szukać ratunku do narzeczonego. Przybiegła zdyszana i zapłakana na budowę i poczęła pytać murarzy o Ecelina.
- Nie widzieliśmy go - odpowiadali. - Jest tu wszakże komtur Henryk. Przyszedł dziś obaczyć, czy budowa daleko już postąpiła.
- Gdzie on? - zapytała postanawiając w rozpaczy prosić Krzyżaka, by uwolnił jej ojca.
- O, tam - wyciągali ręce. - Na rusztowaniach, pod samym szczytem wieży.
Pobiegła lekko ku kościołowi i poczęła śpiesznie wspinać
je mojemu miłemu. Pragnę, by Ecelino, ilekroć na nie spojrzy - przypomniał sobie o mnie. <br>Wrosz obiecał spełnić prośbę córki. Zdarzyło się jednak, że jakiś szpieg doniósł o tym na zamek i starca wtrącono do lochów. Zrozpaczona Jaskółeczka pobiegła szukać ratunku do narzeczonego. Przybiegła zdyszana i zapłakana na budowę i poczęła pytać murarzy o Ecelina. <br>- Nie widzieliśmy go - odpowiadali. - Jest tu wszakże komtur Henryk. Przyszedł dziś obaczyć, czy budowa daleko już postąpiła. <br>- Gdzie on? - zapytała postanawiając w rozpaczy prosić Krzyżaka, by uwolnił jej ojca. <br>- O, tam - wyciągali ręce. - Na rusztowaniach, pod samym szczytem wieży.<br>Pobiegła lekko ku kościołowi i poczęła śpiesznie wspinać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego