naszego tu bycia.<br>Przez przypadek, tropiąc sybirackie wątki mieszkańców naszego miasta, poznałem obecnych właścicieli domu - starej karczmy: mili starsi państwo zajęci pracą w swoim ogrodzie. Opowieści, opowieści...<br>Siedzieliśmy w trójkę przy szeroko otwartych na lipcowy wieczór oknach, podzieleni słuchem między rechoty żab, szmery wieczoru i na świat wspomnień drążąc niczym raki swoje podwodne koleiny, cofając się własnymi arteriami w przeszłość.<br><q>Z tym domem tak łatwo nie poszło, bo wszystko było już pozajmowane, kiedy w 56 roku przyjechaliśmy do Polski, ale</> - starszy pan uśmiechnął się zwężając źrenice <q>- trochę pokombinowałem, popatrzyłem, no i o ten dom się wystarałem. Była okazja, bo jeden dyrektor