do Tarnowa wiodła, jak już wspomniałem, w obie strony przez Kraków. "Stawaliśmy " w Grand Hotelu i ojciec, w drodze do Zbylitowskiej Góry, zarezerwował tam pokój na pobyt w drodze powrotnej, żeby przy okazji pokazać mi dawną stolicę. Jednak, kiedy wróciliśmy po dwóch dniach, nie było wolnego pokoju, bo zapomniano o "rezerwacji" (słowo też wtedy nie znane). Ojciec, jak przystało na poważnego przedsiębiorcę, wpadł w gniew straszliwy i zrobił dyrektorowi hotelu awanturę jak się patrzy. Skruszony dyrektor, żeby przebłagać gniew skrzywdzonego klienta, zaofiarował ojcu apartament, w którym podczas pobytu w Krakowie zatrzymywał się prezydent Rzeczypospolitej. Na Wawelu trwały prace remontowe i wawelskie