Typ tekstu: Książka
Autor: Kruszyński Zbigniew
Tytuł: Na lądach i morzach
Rok wydania: 1999
Rok powstania: 1998
inny, uprzejmy, nienapastliwy. Podawałam herbatę i ciastka. Jadł, chwalił. Chciał przeprowadzić wywiad dla "Tygodnika". Pytania, jakie przesłał pocztą, świadczyły, że wiedział sporo. Potem przyjeżdżał jeszcze kilkakrotnie, na długie rozmowy. Nagrywał wszystko na taśmę. Stefan wyłuszczał mu punkt po punkcie powody. Naświetlał z różnych stron, wprowadzał w tajniki. Wydawało się, że rozumie i może, choć częściowo, odda nam sprawiedliwość. Ale to, co potem przeczytaliśmy, to był paszkwil. Podły paszkwil, który przyspieszył ostatni zawał.
Już nie ufałam lekarzom, nawykłym do spiskowania. Tym razem umieściłyśmy pacjenta pod przybranym nazwiskiem w zwykłym szpitalu. Rozdysponowałam łapówki przebranemu w biały kitel czterorękiemu Siwie, ale nie na wiele
inny, uprzejmy, nienapastliwy. Podawałam herbatę i ciastka. Jadł, chwalił. Chciał przeprowadzić wywiad dla "Tygodnika". Pytania, jakie przesłał pocztą, świadczyły, że wiedział sporo. Potem przyjeżdżał jeszcze kilkakrotnie, na długie rozmowy. Nagrywał wszystko na taśmę. Stefan wyłuszczał mu punkt po punkcie powody. Naświetlał z różnych stron, wprowadzał w tajniki. Wydawało się, że rozumie i może, choć częściowo, odda nam sprawiedliwość. Ale to, co potem przeczytaliśmy, to był paszkwil. Podły paszkwil, który przyspieszył ostatni zawał.<br>Już nie ufałam lekarzom, nawykłym do spiskowania. Tym razem umieściłyśmy pacjenta pod przybranym nazwiskiem w zwykłym szpitalu. Rozdysponowałam łapówki przebranemu w biały kitel czterorękiemu Siwie, ale nie na wiele
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego