Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
różanych, których każdą gałązkę obciążały kwiaty w trzech różnych odmianach: czerwonej, czerwono-żółtej i czerwono-białej,
i nie zastanawiając się długo, przemknąłem niepostrzeżenie obok kaplicy i sadzawki ze złotymi rybkami (a nuż spełnią moje życzenie?) i wkrótce znalazłem się pośród drzew, w cieniu, chroniącym przed drapieżnym słońcem, które z wolna rozżarzało się na niebie, i naraz wyczułem jej obecność, wśród liści odezwał się krótko jakiś ptak, kwiaty zapachniały ostrzej,
i wtedy ją zobaczyłem: pomyślałem zdumiony, że to Sara: te wielkie migdałowe oczy, splecione ciasno w grube warkocze smoliste włosy, zagadkowy uśmiech na ustach, ale gdy podszedłem bliżej, wciąż jeszcze niedostrzeżony, Sara
różanych, których każdą gałązkę obciążały kwiaty w trzech różnych odmianach: czerwonej, czerwono-żółtej i czerwono-białej,<br>i nie zastanawiając się długo, przemknąłem niepostrzeżenie obok kaplicy i sadzawki ze złotymi rybkami (a nuż spełnią moje życzenie?) i wkrótce znalazłem się pośród drzew, w cieniu, chroniącym przed drapieżnym słońcem, które z wolna rozżarzało się na niebie, i naraz wyczułem jej obecność, wśród liści odezwał się krótko jakiś ptak, kwiaty zapachniały ostrzej,<br>i wtedy ją zobaczyłem: pomyślałem zdumiony, że to Sara: te wielkie migdałowe oczy, splecione ciasno w grube warkocze smoliste włosy, zagadkowy uśmiech na ustach, ale gdy podszedłem bliżej, wciąż jeszcze niedostrzeżony, Sara
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego