Typ tekstu: Książka
Autor: Myśliwski Wiesław
Tytuł: Nagi sad
Rok wydania: 1997
Rok powstania: 1967
A w swojej jesiennej rannej goliźnie sad wydawał się
jeszcze uboższy, niż był, aż biały z prześwietlenia słońcem czy też po
mgle porannej, której resztki jeszcze czepiały się gałęzi, konarów, do
ziemi przylegały.
Aż w pewnej chwili sad jakby rozwarł przede mną swoje wrota.
Rozprzestrzenił się nagle o wszystkie okoliczne sady, o pola poza
rzeką, aż po niewidoczność, po mgły dalekie. Nie sadem już był, którego
strzegło przywiązanie moje, lecz jesienną jednością ziemi. Nadzieja we
mnie wstąpiła, że jeśli gdziekolwiek ojciec jest, to tylko tu, więc
tylko tu mogę go odnaleźć, w tym bezkresnym sadzie jesiennym, nie
zbudzonym jeszcze po nocy
A w swojej jesiennej rannej goliźnie sad wydawał się<br>jeszcze uboższy, niż był, aż biały z prześwietlenia słońcem czy też po<br>mgle porannej, której resztki jeszcze czepiały się gałęzi, konarów, do<br>ziemi przylegały.<br> Aż w pewnej chwili sad jakby rozwarł przede mną swoje wrota.<br>Rozprzestrzenił się nagle o wszystkie okoliczne sady, o pola poza<br>rzeką, aż po niewidoczność, po mgły dalekie. Nie sadem już był, którego<br>strzegło przywiązanie moje, lecz jesienną jednością ziemi. Nadzieja we<br>mnie wstąpiła, że jeśli gdziekolwiek ojciec jest, to tylko tu, więc<br>tylko tu mogę go odnaleźć, w tym bezkresnym sadzie jesiennym, nie<br>zbudzonym jeszcze po nocy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego