Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
lat po tamtych wydarzeniach Kaźmierz
Pawlak relacjonował to wszystko Johnowi Pawlakowi - to właśnie wiedział
już na pewno.
Tak się zaangażował w tę opowieść, tak ją przeżywał całym sobą, że
powtarzając wzywający pomocy krzyk Wieczorka "Milicjaaa!", drze się
teraz na całe gardło. Słysząc ten krzyk - kapral milicji wkracza przez
bramę i salutując, patrzy wyczekująco w oczy Pawlaka. Kaźmierz nie może
się przez chwilę połapać, że to on sam swoim krzykiem przywołał
przedstawiciela władzy.
- A ty tu czego, Bajdor? - fuka na niego rozeźlony takim nietaktem:
oto on brata do prawdy swego losu przekonuje, a tu milicja mundurowa
się wtrąca!
- Myślałem, że będę potrzebny
lat po tamtych wydarzeniach Kaźmierz<br>Pawlak relacjonował to wszystko Johnowi Pawlakowi - to właśnie wiedział<br>już na pewno.<br> Tak się zaangażował w tę opowieść, tak ją przeżywał całym sobą, że<br>powtarzając wzywający pomocy krzyk Wieczorka "Milicjaaa!", drze się<br>teraz na całe gardło. Słysząc ten krzyk - kapral milicji wkracza przez<br>bramę i salutując, patrzy wyczekująco w oczy Pawlaka. Kaźmierz nie może<br>się przez chwilę połapać, że to on sam swoim krzykiem przywołał<br>przedstawiciela władzy.<br> - A ty tu czego, Bajdor? - fuka na niego rozeźlony takim nietaktem:<br>oto on brata do prawdy swego losu przekonuje, a tu milicja mundurowa<br>się wtrąca!<br> - Myślałem, że będę potrzebny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego