Typ tekstu: Książka
Autor: Przybora Jeremi
Tytuł: Przymknięte oko opaczności
Rok: 1995
mały, żeby go pamiętać. Ale, ilekroć powstają w mojej wspominającej wyobraźni z tego, co o obu tych domostwach słyszałem, jakże bardzo różnią się światłem, klimatem, nastrojem, powiedziałbym nawet - krajobrazem, który je otacza. Na Mazowiecką jakby zjechała z dziadkami Przyborami surowa zima białoruska z dalekiej witebszczyzny. Zima wczesnych zmierzchów, śnieżnych zawieruch, sanny, rozbrzmiewającej janczarami i pokrzykiwaniem woźniców, wiatru, tego mrożącego nosy i uszy przechodniów i tego, którym podszyty był szynel uczniowski mojego ojca wracającego do domu z IV Gimnazjum Męskiego na dzisiejszej ulicy Traugutta, a wtedy chyba Berga, by po zjedzonym na chybcika posiłku pędzić na korepetycje. Zima zmęczonego już bardzo życiem
mały, żeby go pamiętać. Ale, ilekroć powstają w mojej wspominającej wyobraźni z tego, co o obu tych domostwach słyszałem, jakże bardzo różnią się światłem, klimatem, nastrojem, powiedziałbym nawet - krajobrazem, który je otacza. Na Mazowiecką jakby zjechała z dziadkami Przyborami surowa zima białoruska z dalekiej witebszczyzny. Zima wczesnych zmierzchów, śnieżnych zawieruch, sanny, rozbrzmiewającej janczarami i pokrzykiwaniem woźniców, wiatru, tego mrożącego nosy i uszy przechodniów i tego, którym podszyty był szynel uczniowski mojego ojca wracającego do domu z IV Gimnazjum Męskiego na dzisiejszej ulicy Traugutta, a wtedy chyba Berga, by po zjedzonym na chybcika posiłku pędzić na korepetycje. Zima zmęczonego już bardzo życiem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego