Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
prawda? A z pani Zosi zrobimy dawną sanitariuszkę, dobrze? Jeśli otrzymam od niego zgodę na piśmie, będę mógł was zabrać na południe.
- Do wojska! - zawołali Jurek i Mariuszek podskakując w górę. - Do wojska!
- Cicho, chłopcy. Nikomu ani słowa - zganił ich porucznik. - Przecież nie mogę zabrać stąd wszystkich Polaków... O, właśnie schodzą się na długą rodaków rozmowę.

30
Sonia. Sonia. Sonia. Zaklinał, aby nie wyjeżdżała, błagał nie zważając, że się poniża, jakby miał stracić coś droższego, cenniejszego niż godność, duma, poszanowanie dla siebie samego, coś, bez czego żyć niepodobna. Nie spodziewała się po nim takich namiętności, zaskoczył ją. W jej mniemaniu wszystko
prawda? A z pani Zosi zrobimy dawną sanitariuszkę, dobrze? Jeśli otrzymam od niego zgodę na piśmie, będę mógł was zabrać na południe.<br>- Do wojska! - zawołali Jurek i Mariuszek podskakując w górę. - Do wojska!<br>- Cicho, chłopcy. Nikomu ani słowa - zganił ich porucznik. - Przecież nie mogę zabrać stąd wszystkich Polaków... O, właśnie schodzą się na długą rodaków rozmowę.<br><br>30<br>Sonia. Sonia. Sonia. Zaklinał, aby nie wyjeżdżała, błagał nie zważając, że się poniża, jakby miał stracić coś droższego, cenniejszego niż godność, duma, poszanowanie dla siebie samego, coś, bez czego żyć niepodobna. Nie spodziewała się po nim takich namiętności, zaskoczył ją. W jej mniemaniu wszystko
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego