dół po niebezpiecznie śliskich schodach, z zapaloną lampą w ręku, otworzyłem i zamknąłem za sobą żelazne drzwi. Lampę ustawiłem na stoliku i przystąpiłem do badań. Mimo wpatrywania się z uporem w przestrzeń ponad białymi liniami progów, nie zobaczyłem tam nic niezwykłego. Stanąłem na środku heksagonu. Dalej nic. Zacząłem chodzić wokół ścian pomieszczenia, licząc, że znajdę wreszcie kąt - jeśli rzecz od tego była uzależniona - z którego w końcu ujrzę Bramy. Nie znalazłem. Trudno; mam czas, poczekam, sprawdzę jeszcze później.<br>Przy liniach progów wypisano orientacyjne nazwy miejsc przeniesień. Począwszy od "Berlina", idąc zgodnie z ruchem wskazówek zegara, były to: "Maehatt", "Dick River", "Pekin