kiepskie wina kosztują tanio, dobre drogo, a bardzo dobre bardzo drogo, sumienie i poczucie odpowiedzialności powinny podpowiedzieć nam, co mamy wybrać. Prosty wniosek z tej prostej prawdy jest jednak dość skomplikowany: trzeba układać się ze swoimi upodobaniami - najchętniej one decydowałyby o naszym wyborze - w strefie międzycenowej lub poruszać się ruchem sinusoidalnym od stanów niskich poziomu po wysoki - i z powrotem, poszukująco, z rozpiętym żaglem natchnienia. Musimy się liczyć z naszymi przyzwyczajeniami, ale przecież nie do końca. Jeżeli zaczynamy od win bułgarskich, "sofijskich" powiedzmy, i wspinamy się ku winom typu Bordeaux, to musimy, niejako po drodze, zauważyć wina węgierskie, na przykład. Jeżeli