Już mówię panu, jak lubię podlewać i z przyjemnością to robię, tak mi już zbrzydło. Czereśnie, niech pan popatrzy, jakie ładne - rozchyliła torbę, miała tam ogórki, pomidory, jeszcze coś zielonego, no i te czereśnie - to znowu ptaszyska jakieś przychodzą, niszczą.<br>- Szpaki? - zasugerowała Baaty mama.<br>- Nie szpaki! Z lasu jakieś przychodzą, siwe takie ptaszyska.<br>- To może kwiczoły - nasunęło mi się.<br>- Też nie. Kwiczoł to ma koło mnie na topoli gniazdo, to wiem, jaki to jest. A to, wie pan, większe od szpaka, siwe.<br>- Siwe ptaki z lasu... - zacząłem się zastanawiać, czy w ogóle takie są.<br>- Opowiadałam właśnie panu - mama Baaty postanowiła wziąć