Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 5(500)
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1989
i okolona sadem i ogrodem. Kończył się dzień, upał gasł, na ziemię kładły się już długie wieczorne cienie. Szliśmy wśród drzew obwieszonych owocami i kęp bardzo mocno pachnących, kolorowych kwiatów. Na progu domu oczekiwali nas gospodarze - on, pan koło siedemdziesiątki, dosyć wysoki, masywny, o jasnobrązowych oczach i czarnych, ozdobionych kilkoma siwymi pasemkami włosach. Ona, także brunetka, czarnooka, o kaukaskiej urodzie, znacznie chyba od niego młodsza. Kiedyś, jako młoda kobieta, musiała być bardzo piękna.



Chwilę później, rozdając nam po kolei herbatę w filiżankach, częstowała każdego z nas żywym, naturalnym uśmiechem, który chwilami przygasał (kiedy brała do ręki filiżankę), potem znów rozjaśniał jej
i okolona sadem i ogrodem. Kończył się dzień, upał gasł, na ziemię kładły się już długie wieczorne cienie. Szliśmy wśród drzew obwieszonych owocami i kęp bardzo mocno pachnących, kolorowych kwiatów. Na progu domu oczekiwali nas gospodarze - on, pan koło siedemdziesiątki, dosyć wysoki, masywny, o jasnobrązowych oczach i czarnych, ozdobionych kilkoma siwymi pasemkami włosach. Ona, także brunetka, czarnooka, o kaukaskiej urodzie, znacznie chyba od niego młodsza. Kiedyś, jako młoda kobieta, musiała być bardzo piękna.<br><br>&lt;page nr=33&gt;<br><br>Chwilę później, rozdając nam po kolei herbatę w filiżankach, częstowała każdego z nas żywym, naturalnym uśmiechem, który chwilami przygasał (kiedy brała do ręki filiżankę), potem znów rozjaśniał jej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego